poniedziałek, 4 lipca 2016

IUSARGames - ekstremalna przygoda (część 1)

Brak komentarzy



Gry terenowe w górach, ratowanie poszkodowanych oraz możliwość wykorzystania umiejętności w trudnych warunkach - tego wszystkiego doświadczyli studenci WSH podczas pobytu na Cyprze. Czym jest IUSARGames? Jak przygotować się do dużego wyzwania i dlaczego warto być aktywnym społecznie? Na te pytania w swoim wpisie odpowiedział Filip Janczakstudent II roku Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Przewodniczący Samorządu Studenckiego WSH i główny koordynator IUSAR Team WSH. Zapraszamy do przeczytania pierwszej części relacji z kwietniowego wyjazdu.


Na początku maja 2015 Pani Rektor dr Irena Tomys oraz Pan Kanclerz Selcuk Mustafa Ozcan wylecieli na Cypr Północny, by podpisać porozumienie między Wyższą Szkoła Handlową we Wrocławiu a organizacją International Universities Search and Rescue Council. Jest to organizacja zrzeszająca uczelnie z wielu państw świata, która stawia sobie za cel promowanie działalności związanej z ratownictwem medycznym wśród studentów. Uczelnie, które należą do tej organizacji, przez cały rok prowadzą aktywność o charakterze wolontariatu, ucząc studentów i innych członków lokalnych społeczności na temat zagrożeń naturalnych, umiejętności reakcji i działania, a dzięki temu otrzymują prawo do wydelegowania szóstki studentów, którzy będą reprezentować Uczelnię podczas corocznych rozgrywek ratownictwa medycznego IUSARGames odbywających się na Cyprze Północnym.

Wiadomość o tym, iż zostałem mianowany na koordynatora projektu IUSARGames2016 w WSH była dla mnie miłym zaskoczeniem. Dowiedziałem się o tym w trakcie Juwenaliów, zaraz po moich urodzinach, stąd pamiętam dokładną datę 12 maja.  Początkowo temat organizacji tego przedsięwzięcia był dla mnie czarną magią, musiałem przedrzeć się przez materiały przekazane przez IUSaRC przedstawiające m.in. podstawowe informacje o organizacji, akcje, które należało zorganizować we Wrocławiu, dokładne informacje na temat sprzętu, jaki drużyna powinna zabrać na IUSaRGames, oraz informacje o pięciu etapach rozgrywek.


Po zapoznaniu się z materiałami przygotowałem wstępny plan działania. Najważniejszym zadaniem na tym etapie było znalezienie osób chętnych do uczestnictwa w IUSARGames2016, tak aby po wakacjach ruszyć pełną parą. Oferta wyjazdu okazała się na tyle atrakcyjna, iż cały zespół udało mi się zebrać w ciągu paru dni. Okres wakacyjny spędziliśmy na wymianie maili na temat akcji społecznych, które musieliśmy zorganizować we Wrocławiu.  Wiedzieliśmy, że przygotowanie i przeprowadzenie tych wydarzeń będzie ciężką pracą, a sam wyjazd miał być ukoronowaniem całorocznego wysiłku.
Pierwsza akcja jaką zorganizowaliśmy, była związana z edukowaniem dzieci na temat właściwego zachowania podczas powodzi.  We Wrocławiu cyklicznie zdarzają się powodzie, niektóre z nich, nawet w ostatnich dekadach, były katastrofalne, dlatego uznaliśmy, że to bardzo ważne, aby zwłaszcza najmłodsi wiedzieli, jak zareagować w sytuacji zagrożenia, nie wpadając w panikę i podejmując odpowiedzialne decyzje. Przeprowadziliśmy warsztaty i ćwiczenia dla ponad 40 dzieci w wieku 10-13 lat. Było to dla nas niezwykle doświadczenie, ponieważ jako studenci mieliśmy możliwość wcielić się w rolę nauczycieli.
Zgodnie z założeniami po pierwszej akcji – edukacyjnej – druga miała mieć charakter charytatywny. Postanowiliśmy ją poświęcić pomocy dla niepełnosprawnego dziecka. Udało nam się pozyskać wielu sponsorów dla wsparcia tej ważnej sprawy i zorganizowaliśmy spore wydarzenie na terenie naszej Uczelni: aukcję charytatywną, salon gier oraz sprzedaż własnych wypieków. Akcja była bardzo dużym sukcesem – zebraliśmy prawie 2.000 zł i przekazaliśmy je rodzinie, która zbiera środki na niezbędną okulistyczną operację kilkuletniego Wiktorka. To zadanie uświadomiło nam, jak wiele możemy zrobić dla innych i jak wielu potrzebujących jest wokół, ale jednocześnie było chyba dla nas najbardziej zbliżające, ponieważ mogliśmy spędzić ze sobą naprawdę dużo czasu, bawiąc się przy tym świetnie.

Jednocześnie nie zapominaliśmy o treningu. Musieliśmy przygotować się tak dobrze, jak było to możliwe. Postanowiliśmy, że zwrócimy się o pomoc do specjalistów. Skontaktowaliśmy się z firmą, która organizowała profesjonalne szkolenia kwalifikowanej pierwszej pomocy (KPP), jest to rozszerzony poziom pierwszej pomocy, którą muszą opanować wszyscy funkcjonariusze policji, straży miejskiej czy straży pożarnej. Dla nas – studentów Bezpieczeństwa Wewnętrznego, była to świetna okazja, by poznać służby mundurowe od praktycznej strony. Każdy z uczestników po zakończeniu kursu otrzymał tytuł Ratownika.
Nie będę opisywał wszystkich formalności, które musieliśmy dopełnić, ale cały proces zakupu sprzętu, zamawiania biletów i ubezpieczenia też był skomplikowany i wymagał od nas dużego wysiłku. Przejdę do najlepszej części, czyli do samego wyjazdu, który był dla nas wielką przygodą i nagrodą za pracę włożoną w całoroczny projekt IUSaRC 2016.

Z Wrocławia wyruszyliśmy 20 kwietnia i lecieliśmy na Cypr z dwoma międzylądowaniami: w Warszawie i w Istambule. Lotnisko w Istambule jest naprawdę ogromne, jest mega dużo sklepów, kawiarni i pokojów relaksu. Spędzilibyśmy tam naprawdę świetny czas, gdybyśmy mieli pieniądze… Studencka wersja lotniska to jedna kawa w Starbuksie na trzy godziny siedzenia przy wi-fi. Po około pięciu godzinach oczekiwania, wyruszyliśmy do docelowego lotniska w Ercanie. Na miejscu wylądowaliśmy w środku nocy i natychmiast spotkaliśmy naszych opiekunów Ibrahima oraz Berrin. Całość wyglądała dość komicznie, ponieważ nie spodziewaliśmy się, iż naszymi opiekunami będą funkcjonariusze Sivil Defense (coś w rodzaju naszej straży miejskiej) oraz tego, że wyłapią nas jeszcze przed wyjściem z lotniska. Pamiętam, jak Berrin wyskoczyła przed nas, machając rękoma z zapytaniem, czy jesteśmy z Polski. Wyglądało to dość zabawnie, ale faktycznie organizacja była bardzo sprawna. Przedstawiciele Sivil Defense zaprowadzili nas bez kolejki do odprawy, a następnie dostaliśmy 30 dniową wizę na pobyt na Cyprze. Jako iż kraj ten nie jest uznawany przez większość państw świata, pieczątki są wydawane na osobnym papierze, po to by paszporty były nadal akceptowane na granicach. Już na lotnisku poznaliśmy ekipę z Nepalu, która – jak się okazało – leciała tym samym samolotem, a potem pojechaliśmy na miejsce docelowe, do siedziby Sivil Savunma Esentepe Sosyal Tesisleri.


Już wkrótce druga część relacji. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Popularne posty