sobota, 16 lipca 2016

IUSARGames - ekstremalna przygoda (część 2)

Brak komentarzy



Wspaniałe zachody słońca, egzotyczne widoki, ale przede wszystkim trudne zmagania z konkurencją i własnymi słabościami - tego doświadczyła grupa studentów Wyższej Szkoły Handlowej podczas pobytu na Cyprze. W pierwszej części relacji mogliśmy dowiedzieć się czym jest IUSARGames. W drugiej części, Filip Janczak, student II roku Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Przewodniczący Samorządu Studenckiego WSH i główny koordynator IUSAR Team WSH, pasjonująco opisał szczegóły wszystkich konkurencji i tego jak poradzili sobie z nimi reprezentanci WSH...

Zakwaterowani zostaliśmy w czteroosobowych domach, w związku z czym musieliśmy zostać rozdzieleni. Ruslan, Vadym i Olech zamieszkali razem ze mną, Nazar i Kuba zostali przydzieleni do drużyny z Rosji i Kazachstanu. Ja jako team leader dostałem wydzielony pokój z widokiem na morze, czego zazdrościła mi reszta ekipy. Widoki były naprawdę świetne, choć nie jestem typem romantyka, doceniałem szczególnie zachody słońca. Wiem, że brzmi to dość sztampowo, ale możecie mi wierzyć, że słońce na wyspie jest zupełnie nieporównywalne do tego tutaj. Podczas zachodu można dostrzec gołym okiem rzeczywisty ruch słońca, robi to wielkie wrażenie. Samo miejsce było piękne, ale wyglądało też dość surowo. Linia brzegowa wysiana była tylko ostrymi skałami, w samej wodzie również znajdowało się parę większych kamieni, na szczęście po namowie Kuby wyposażyłem się w niezawodny sprzęt, jakim były Crocsy. Wszystko to jednak wyglądało naprawdę świetnie, Morze Śródziemne przez to, że jest tak słone, jest naprawdę czyste. Można było dostrzec pod wodą wszystko to, co znajdowało się paręnaście metrów przed tobą.



Pierwsze trzy dni spędziliśmy na treningach i na zapoznawaniu się z przedstawicielami innych Uczelni. Drużyn było dwadzieścia z krajów takich jak: Turcja, Rosja, Kazachstan, Kirgistan, Nepal, Indonezja, Pakistan, Somalia. Poza samym treningiem dodatkowym wyzwaniem, dla nas była również różnica klimatów. W Polsce kwiecień należy raczej do zimnych miesięcy, przeskok w około 28 stopni Celsjusza był dość wymagającym wyzwaniem.

Podczas przygotowań mieliśmy okazję poznać teren oraz sprzęt, który mieliśmy potem wykorzystywać podczas rozgrywek. Z całego wyjazdu okres treningu był w mojej ocenie najlepszy. Wszystkie drużyny były do siebie mega przyjaźnie nastawione, przez co każdy wieczór spędzaliśmy na wspólnych tańcach, śpiewach, grach, czy też wspólnym treningu umiejętności ratowniczych. Było to dla nas bardzo fajne doświadczenie jako Europejczyków. Mogliśmy poznać weselne gry i zabawy z najdalszych zakątków świata, a przy okazji pokazaliśmy również naszą kulturę. Wyjątkowym hitem okazały się nasze kaczuszki, które wszyscy później bardzo chętnie i żywiołowo powtarzali.
Czwarty dzień był dla nas dniem oficjalnego rozpoczęcia. Ceremonia otwarcia odbyła się w Girne American University. Ruslan dumnie i godnie niósł flagę Polski, a my podczas marszu prezentowaliśmy nasze wyposażenie. Kampus GAU jest naprawdę zadziwiający, korty tenisowe, ścianki wspinaczkowe, boiska, miejsca grillowe i wszystko inne, czego studenci potrzebują. Tego dnia losowaliśmy również miejsca startowe podczas rozgrywek. Wylosowałem nam ostatnią pozycję startową, czyli z praktycznego punktu widzenia – najlepszą. Piątego dnia pierwsza dziesiątka rozpoczynała rozgrywki, my jako iż wylosowaliśmy ostatnią pozycje, mogliśmy podpatrzeć, jak inne drużyny radzą sobie z zadaniami. Cały dzień spędziliśmy na trybunach, notując i obserwując, wiedząc, że następnego dnia będziemy wykonywać te same zadania.


Szósty dzień był dla nas pierwszym dniem startu. Pierwsze zadanie, jakie nas czekało, to wyciągnięcie osoby poszkodowanej z gruzów: musieliśmy przebić się przez trzy płyty (drewno, metal i cement) po to, by dotrzeć do osoby znajdującej się pod gruzami. W tym zadaniu wyznaczyłem Ruslana i Nazara na osoby wchodzące do tunelu, ponieważ byli najlepiej przygotowani pod względem fizycznym do tego zadania. Reszta z nas była wsparciem zewnętrznym, mimo to wymagało to od nas dużej koordynacji i współpracy, tak aby poszczególne narzędzia były podawane jak najsprawniej. Jedną z ciekawszych obserwacji, jakie poczyniliśmy, to fakt iż każda nacja miała swoje plusy i minusy w stosunku do innych drużyn np. my jako wysocy i względnie silni zdecydowanie łatwiej pokonywaliśmy tor przeszkód, jednak wchodząc w gruzy napotykaliśmy duży problem, bo w bardzo ciasnej przestrzeni trudno było nam się poruszać. Zawodnicy z Indonezji natomiast byli o wiele niżsi, więc mieli problemy w trakcie toru przeszkód, później jednak nadrabiali w tunelu. Z pierwszym zadaniem poradziliśmy sobie dzięki dobremu przygotowaniu – jeszcze przed rozpoczęciem ustaliliśmy podział pracy, każdy wiedział, którą część zadania ma wykonać, orientowaliśmy się też w sprzęcie, niezbędnym do przebijania kolejnych barier.



Następnym zadaniem do wykonania tego dnia była gra terenowa. W ciągu maksymalnie 90 minut mieliśmy odnaleźć 5 punktów na podstawie podanych współrzędnych. Musieliśmy posługiwać się kompasem i mapą. W tym zadaniu niezwykle ważna była orientacja w terenie oraz umiejętność czytania mapy. Zarówno ja i Ruslan byliśmy odpowiednio przeszkoleni z tego zakresu, w związku z czym współdziałając uzyskaliśmy bardzo dobry wynik końcowy. Zadanie to było o tyle trudne, iż w środku największego skwaru musieliśmy biegać po górach. Ostatecznie zadanie ukończyliśmy z wynikiem 4 / 5, co było bardzo dobrym rezultatem – prawie żadna drużyna nie poradziła sobie z kompletem punktów do odnalezienia. Po tym zadaniu czekał nas kolejny dzień odpoczynku, który spędziliśmy na plaży.

Ósmy dzień był kolejnym dniem rozgrywek dla naszej drużyny, zaczynaliśmy od transportowania osoby poszkodowanej nad urwiskiem. Było to jedno z najfajniejszych zadań, ponieważ musieliśmy wspinać się na ściankę wspinaczkową, a później jedna osoba miała zjechać na linie wraz z poszkodowanym. W tym zadaniu Kuba miał za zadanie asekurację poszkodowanego podczas zjazdu, my zajmowaliśmy się przygotowaniem poszkodowanego. Podczas wykonywania tego zadania, musieliśmy użyć umiejętności nabytych podczas naszych treningów, tj. wiązania różnego rodzaju węzłów i techniki schodzenia ze stromych urwisk. Napotkaliśmy małe problemy związane z zablokowaniem się węzła, jednak mimo to nie poddaliśmy się i ukończyliśmy zadanie z powodzeniem.  Jestem niezwykle dumny, ponieważ pomimo trudności ze wspinaczką podczas treningu, podczas wykonywania zadania w trakcie rozgrywek poradziłem sobie z tym świetnie.
Po paru godzinach odpoczynku przyszedł czas na ratowanie osoby z wypadku samochodowego. Dostaliśmy za zadanie wyciągnąć osobę poszkodowaną z samochodu przy jednoczesnym odgięciu kierownicy. To zadanie było dla nas dość pechowe, ponieważ wylosowaliśmy samochód bez zderzaka, który bardzo ułatwia zadanie. Każdy z nas wykonał jednak swoją część pracy bardzo dobrze, Vadym wykazał się dużą wytrzymałością fizyczną podczas przecinania samochodu, a Ruslan i Nazar podczas samego odginania kierownicy. Pomimo ogromnych problemów udało nam się wyciągnąć poszkodowanego z samochodu, wykazaliśmy się przy tym umiejętnością szybkiej reakcji na niespodziewane okoliczności.



Jako, iż był to ostatni dzień rozgrywek, po pięciu godzinach odpoczynku wyruszyliśmy na ostatnie zadanie nocne.  Polegało ono na tym, iż od 22 do 8 rano musieliśmy ,,przetrwać” w górach. Całość zorganizowana była w ten sposób, że maszerowaliśmy do punktów zbiórki, gdzie organizowane były mini gry między drużynami. To zadanie wspominamy jako dość zabawne, ale i smutne: w trakcie rozgrywek nocnych powoli docierało do nas, ze zbliżamy się ku końcu naszej przygody.

Dziewiąty dzień był dniem poświęconym ceremonii zamknięcia IUSARGames 2016, podczas, której rozdawane były medale. Ostatecznie zajęliśmy 8 miejsce na 20 drużyn. Ten dzień był dla nas wszystkich wyjątkowo przykry. Podczas wręczania medali zdawaliśmy sobie sprawę, że to już koniec tej wielkiej przygody. Po powrocie do Esentepe rozpoczęły się pożegnania. Każda z drużyn odjeżdżając, była żegnana jak wieloletni przyjaciele. Nasza drużyna jako ostatnia opuszczała Sivil Savunma Esentepe Sosyal Tesisleri, następnego dnia byliśmy już w Polsce.

Z całą pewnością mogę powiedzieć, że wyjazd ten był dla nas czymś niezwykłym. Pierwszy raz mieliśmy możliwość obcowania z tak ogromną różnorodnością ludzi, zwyczajów i kultury. Z perspektywy czasu widzę, jak ważne jest, abyśmy dalej zacieśniali swoje relacje. Pomimo odległości, które nas dzielą musimy pamiętać o motcie organizacji ,,United we are strong”, dzięki czemu w przyszłym roku osiągniemy jeszcze więcej, a nowe osoby, które zamierzamy zrekrutować do drużyny, przeżyją niezwykłą przygodę tak jak my!




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Popularne posty